Przyszedł kolejny dzień – 1 września. Data równie symboliczna i tragiczna co 1 sierpnia. O powszechnym zrywie do walki w obronie wolności już wspomniałem i nie ma potrzeby do tego wracać. Natomiast zastanawia mnie inna rzecz – przywilej/obowiązek szkoły i edukacji.
Podchodząc do tego tematu historycznie, nie tylko ci walczący bronią narażali swoje życie. Również zaciekle walczyli ci niosący „kaganek oświaty”. Ryzykowali wszystkim, gdyż zabronione były nauki w języku polskim. A tacy ludzie nauczali właśnie ojczystej mowy, naszej historii, patriotyzmu, poczucia obowiązku wobec ojczyzny i rodaków. Pamiętam opowieści mojego dziadka z czasów wojny, kiedy sam był zaangażowany w tajne komplety. Spotkania odbywały się w małych grupkach, aby w przypadku niebezpieczeństwa łatwiej było się wytłumaczyć spotkaniem towarzyskim. Najczęściej ktoś ostrzegał przed nieprzyjacielem i wtedy zamiast zeszytów na stole pojawiały się przykładowo karty do gry. Cała sytuacja polityczna, wojna, okupacja sprawiała, że były chęci zdobywania edukacji w ojczystym języku i w ten sposób walka z wrogiem. Świadomy, wykształcony człowiek może więcej zdziałać i jest cięższy do pokonania. Dlatego też chwała wszystkim ludziom, którzy w pełni poświęcenia narażając życie krzewili edukację i naukę naszego języka.
Jakże zupełnie inne podejście do nauki jest obecnie. Patrzę tutaj też po sobie i przygodach z różnymi kolejnymi jednostkami edukacyjnymi. Jakoś nigdy nie garnąłem się do nauki. Szkołę i edukację, jak większość rówieśników, traktowałem jako przymus, zło konieczne. Oczywiście przysiadałem and książkami, jak była potrzeba, klasówka czy egzamin, nie mówiąc już o maturze. Praktycznie nie dopuszczałem do sytuacji, gdzie byłem zagrożony zostaniem na drugi rok w tej samej klasie. Ale gdybym się bardziej postarał, to mógłbym być nieco ponad przeciętnym uczniem. Ale jednak uczyłem się tak, aby spokojnie zdawać do następnej klasy nie wysilając się przy tym zbytnio. Miałem inne priorytety niż nauka. Wolałem bardziej biegać za piłką z kolegami, co najbardziej lubiłem (dobrze, że nie siedzieć na ławce), niż siedzieć nad nudnymi dla mnie książkami. Pilka nożna to było akurat to, co mogłem robić od rana do wieczora. Byłem za młody aby docenić to, co mogłem otrzymać. Że mogłem zdobywać wiedzę, którą teraz może bym wykorzysał inaczej kierując swoim życiem. Że mogę teraz pisać te słowa, że jednak szkoła nauczyła mnie trochę myśleć i przede wszystkim pisać. Że mogę dalej się rozwijać.
Teraz też pewnie zabrzmię jak senior, ale z perspektywy czasu, obserwacji i zebranych doświadczeń mogę powiedzieć „za moich czasów…”. Tak właśnie jest, tyle się pozmieniało w krótkim czasie. Coraz mniejsza jest zdawalność matur, coraz mniej jest chęci do nauki, a sam jej poziom jest coraz niższy. Małolaty zadowalają się coraz gorszymi ocenami, aby tylko się prześlizgnąć do następnej klasy. A później wypływają perełki, jak niektóre osoby totalnie się kompromitują, a uważają się za opiniotwórcze. Do tego dochodzi brak umiejętności wyszukania wartościowych informacji w internecie i odsiania tych całkowicie bzdurnych, bezużytecznych i błędnych zaśmiecających różne strony. Chociażby do tego przydaje się edukacja, aby nie wierzyć we wszystko bezgranicznie, co jest podane w internecie lub telewizji, tylko móc samemu wyselekcjonować wartościowe rzeczy. Na osłodę można powiedzieć tyle, że jednak jakaś nadzieja jest. Znam nawet przypadki dzieci lubiących szkołe lub takich z czerwonymi paskami, niekoniecznie na czterech literach.
Patrząc po naszej hostorii, czy to z czasów 2 Wojny Światowej, czy nawet wcześniej, gdy nie było nawet państwa polskiego na mapach, wniosek nasuwa się o tyle logiczny, co przerażający. Największa chęć nauki jest wtedy, gdy jest brak autonomii państwa i jest ciężka sytuacja. Tyle tylko, że należy mieć nadzieję, że takie rzeczy już się nie powtórzą. Dlatego też chyba najlepszym rozwiązaniem jest pobudzanie dzieci już od najmłodszych lat do zdobywania wiedzy. Zachęcanie ich do odkrywania coraz to nowych rzeczy i do zgłębiania ich, w czym ma pomóc szkoła. Edukacja jest bardzo istotna i dlatego też chwała wszystkim nauczycielom, zarówno tym, którzy kiedyś narażali życie, jak i tym, którzy obecnie walczą o to, aby jak najwięcej wlać wiedzy do młodych głów.